czwartek, 12 czerwca 2008

Waaagh!!!

Żyję z tym, że nie działo się nic wielkiego żeby chciało mi się to opisywać a codzienne rzeczy jakoś nie wydawały mi się wystarczające by się zmusić do pisania. Aktualnie nie pracuję i jestem wściekły bo firma zapłaciła mi tylko połowę (od kiedy to 1100zł brutto daje 550 netto?) a gdybym dostał pełną kwotę miałbym już na body do D80 który staniał ostatnio tak, że nie opłaca się kupować D60.
Tak więc lista zakupów i planów nie uszczupliła się ani trochę. W najważniejszej dla mnie sprawie też się na dłuższą metę nic nie zmieniło. Generalnie bieda, więc staram się skupić na jakichkolwiek małych rzeczach i o tym chyba przyjdzie mi teraz pisać. Wpadłem w manię grania w Warhammer 40.000 Dawn of War bo cóż może być lepszego od zakutych w zbroje orków z siekierami? Jeżdżący na motorach zakuci we wspomagane zbroje Orkowie, którzy oprócz siekier wymachujący olbrzymimi klamkami :D


W RTSy nigdy nie byłem mistrzem. Mówiąc szczerze online dostawałem zawsze straszne baty. Tak było przynajmniej w przypadku Starcrafta. Ponieważ klimat Space Orków przemówił do mnie niesamowicie uparłem się jednak by jakieś sukcesy w DoW'ie odnosić. Poczytałem FAQ w necie, zasięgnąłem rady u najlepszego gracza DoW'a jeśli chodzi o Orków w Polsce czyli Hellscream'a i przede wszystkim trenuję. Za pośrednictwem Hamachi rozgrywam potyczki online i najczęściej zbieram baty ale dziś trzy razy pod rząd udało mi się z kimś w końcu wygrać. Niestety gry RTS mają ciągle dwie wady które mnie irytują: primo - komputer oszukuje i zupełnie nie umie grać. Na wyższych poziomach trudności zalewa gracza niekończącą się armią jednostek i ma więcej surowców. Na dodatek wydaje wszystkim rozkazy na raz co dla żywego gracza jest niemożliwe bo zwyczajnie nie można klikać w dwóch miejscach mapy na raz. Z kolei komputer zupełnie nie potrafi sobie poradzić nawet z najbardziej prymitywną mikro kontrolą jednostek a z tego co zauważyłem w potyczkach online dobrze wykorzystane jednostki które już posiadamy to rdzeń zwycięstwa a nie ich ilość czy nawet statystyki. Druga wada RTSów to to, że w przypadku gier online praktycznie bardzo bardzo rzadko dochodzi się do możliwości wykorzystania najciekawszego ciężkiego sprzętu. Zwłaszcza w przypadku moich Orków wszystkie trzy dzisiejsze zwycięstwa zostały uzyskane poprzez zmasowany atak tanich rębaczy na rozbudowującą się dopiero bazę wroga. Niemniej jednak gra jest świetna i daje satysfakcję. A to, że narobiła mi smaku na spróbowanie swoich sił w prawdziwym Warhammerze 40.000 pozostawię na inną notkę... ;)

Brak komentarzy: