czwartek, 5 maja 2011

Do poczytania: PlayStation Notwork + eksterminacja zombiaków

Zakup PlayStation 3 był dobrym pomysłem. Pomijając wspólne zabawy przy Wii, to właśnie czarna skrzynka od Sony zapewnia podwójne granie, gdy trafi się coś, co pasuje Miaukocytowi. Nawet dokupienie dodatkowego pada do X360 i wspólne przechodzenie, jeżącego się od błędów, "Fable 3" nie przebiło zabawy, jaką mieliśmy przy  "Trine", "Deathspanku", a ostatnio "Dead Nation". Kot nerdem nie jest, toteż nie przepada za SF lub Fantasy. Na szczęście lubi klimaty zombie, więc  będąca tytułem ekskluzywnym, arcade'owa strzelanka pobrana z PlayStation Network, się Kotu spodobała. Sporą satysfakcję sprawia podglądanie jak z eksterminacją żywych trupów radzą sobie gracze z poszczególnych krajów - Polska plasuje się w czołówce, tuż za Japonią i USA. Jeszcze nim wygasły emocje, machnąłem stosowną recenzję.

Tymczasem święta Wielkiej Nocy przyniosły nie lada niespodziankę - włamanie na serwery Sony, co zaowocowało wyłączeniem PSN i wykradnięcie danych z 70 milionów kont, jakie gracze założyli w tej usłudze. Dotknęło mnie to raczej umiarkowanie i zamiast "tłuc" w "Battlefield: Bad Company 2", zająłem się nadrabianiem zaległości na Wii. Niestety w momencie, gdy piszę te słowa, europejska wersja PlayStation Network jest nadal wyłączona. Był to największy hakerski atak w historii Internetu, co nie przeszkadza niektórym fanatykom konsoli konkurencji wierzyć, że płacenie abonamentu za granie online może w jakiś sposób przed takimi sytuacjami uchronić - osobiście nadal trzymam się stanowiska, że nie chcę przepłacać za coś, co na PS3 mam za darmo. Ponieważ cała akcja sprzyja sieciowym wynurzeniom różnorakich domorosłych "ekspertów" od zabezpieczeń i polityki wielkich korporacji, na łamach Miasta Gier popełniłem manifest poparty wiedzą wyniesioną z uczelni. A w nim: jakie zagrożenia niesie ze sobą nastawienie na funkcje sieciowe i dystrybucję cyfrową gier wideo, dlaczego ISO nie oznacza wyłącznie obrazu danych z płyt oraz dlaczego wyłączając techniczne szczegóły, polityka bezpieczeństwa informacji Microsoftu i Sony nie ma prawa się różnić. Zapraszam serdecznie do lektury, a tymczasem już niedługo na blogasku streszczę, co nowego dzieje się wokół mnie w realnym świecie.

sobota, 26 marca 2011

Do poczytania: Moje pierwsze spojrzenie, na Nintendo 3DS

Jestem strasznym egoistą. Gdy pojawiają się jakieś nowe urządzenia, w tym przypadku konsola, które wypierają użyteczność starego modelu posiadanego przeze mnie, z jednej strony się cieszę, a z drugiej jestem wściekły. Gdy rok temu na targach E3 Nintendo pokazało sprzęt wyświetlający "bezokularowy" obraz 3D wiedziałem, że chcę to mieć. Polska premiera była wczoraj, pieniądze na koncie leżą,a mimo to wiem, że kupienie akurat teraz byłoby błędem - oczekiwane przeze mnie gry ukażą się latem.. I to mnie właśnie w wkurza. Żeby jednak nie zanudzać: pod tym linkiem, można przeczytać moje wrażenia z zabawy owym urządzeniem, połączone z wywiadem z panią Beatą Dudzic reprezentującą Nintendo w Polsce.

poniedziałek, 14 marca 2011

Do poczytania: "Sala Samobójców", a reakcja społeczeństwa

O "Sali Samobójców" dużo się mówi. Niektórzy okrzyknęli ten film "objawieniem" i "najlepszą polską produkcją ostatnich lat". Po raz kolejny postanowiłem złamać zasadę ograniczania swoich wypowiedzi w temacie sztuki filmowej i na łamach Miasta Gier popełniłem coś, na kształt recenzji, połączonej z poruszeniem problemu odbioru tej produkcji przez społeczeństwo. Popchnął mnie ku temu tragicznie zrealizowany odcinek "Rozmów w Toku", w których w niesamowicie subiektywny sposób, dyskutuje się na temat gier sieciowych.Zapraszam do lektury.

sobota, 5 marca 2011

Recenzja(?) filmu "Talvisota - The Winter War"

Tym razem zapraszam Was do przeczytania czegoś na kształt recenzji filmu. Choć kinematografię lubię i bardzo sobie cenię, zazwyczaj uważam, iż za mało temat znam, by móc zajmować wiarygodne stanowisko wobec recenzowanych produkcji. Czasem jednak, gdy jakiś temat wyda mi się wyjątkowo interesujący i warty omówienia, decyduję się na pisanie. Tak było i w tym przypadku, po obejrzeniu fińskiego filmu „Talvisota – The Winter War”. Trafiłem na niego przez przypadek, co zaowocowało zadaniem sobie pytania: co tak naprawdę wiemy o historii Finlandii i jej dziejach podczas IIWŚ? Państwo, które przeciętnemu Polakowi kojarzy się z marką wódki, producentem telefonów komórkowych, lub z rzadka z kilkoma zespołami rockowymi i metalowymi, z punktu widzenia historii jest dla nas niewiadomą. W wyniku niedouczenia wielu z nas uważa również, że państwo to należało do kolaborantów ochoczo wspierających nazistów w czasie wojny. Najbardziej burzliwy wycinek dziejów Finlandii, prezentuje „Talvisota”.

środa, 16 lutego 2011

Do poczytania: Szalone lata sześćdziesiąte

Jak obiecałem, tak czynię i zapraszam Was do zapoznania się felietonem "Mój własny Vietnam", będącego trzecią odsłoną cyklu publicystycznego "I Love Gaming". Rozprawiam się w nim ze złudnym obrazem wojny wietnamskiej, w jaki wprowadzają nas autorzy gier wideo, odwołując się w tym przypadku do, nomen omen świetnego i wartego polecenia, dodatku do gry 'Battlefield: Bad Company 2". Jest to prawdopodobnie najlepsza sieciowa strzelanina w jaką kiedykolwiek grałem, lecz należy mieć na uwadze, że poza odwzorowaniem broni, czy umundurowania, nie należy traktować jej poważnie pod kątem realiów historycznych. Cytując: "Powyższego felietonu nie napisałem po to, by wykazać, że gracze i recenzenci chwalący klimat sieciowych potyczek w „Vietnam" są w błędzie. Chciałem natomiast pokazać, że gry wideo, choć mogą być wspaniałym źródłem wiedzy, lub też motywacji do jej poszerzania, zawierają często różne uproszczenia, lub wręcz przekłamania."

wtorek, 8 lutego 2011

Antares strikes back!


Pragnę uspokoić swoich fanów- nie zapomniałem o blogasku. Po prostu pisanie na dwie strony na raz, w połączeniu z codziennymi obowiązkami na uczelni, nie pozwoliło mi na sensowniejsze zbieranie swoich przemyśleń. Z drugiej strony, ze  zgrozą odkryłem, że ktoś tu naprawdę czasem zagląda, toteż postanowiłem zmienić lekko formę bloga. Co i jak - przeczytacie w rozwinięciu.