sobota, 5 marca 2011

Recenzja(?) filmu "Talvisota - The Winter War"

Tym razem zapraszam Was do przeczytania czegoś na kształt recenzji filmu. Choć kinematografię lubię i bardzo sobie cenię, zazwyczaj uważam, iż za mało temat znam, by móc zajmować wiarygodne stanowisko wobec recenzowanych produkcji. Czasem jednak, gdy jakiś temat wyda mi się wyjątkowo interesujący i warty omówienia, decyduję się na pisanie. Tak było i w tym przypadku, po obejrzeniu fińskiego filmu „Talvisota – The Winter War”. Trafiłem na niego przez przypadek, co zaowocowało zadaniem sobie pytania: co tak naprawdę wiemy o historii Finlandii i jej dziejach podczas IIWŚ? Państwo, które przeciętnemu Polakowi kojarzy się z marką wódki, producentem telefonów komórkowych, lub z rzadka z kilkoma zespołami rockowymi i metalowymi, z punktu widzenia historii jest dla nas niewiadomą. W wyniku niedouczenia wielu z nas uważa również, że państwo to należało do kolaborantów ochoczo wspierających nazistów w czasie wojny. Najbardziej burzliwy wycinek dziejów Finlandii, prezentuje „Talvisota”.

Film, jest najprawdopodobniej pierwszą fińską produkcją, którą widziałem w życiu. Trafiłem na niego przez przypadek na YouTube. Ot przykład potęgi Internetu, w którym po obejrzeniu zabawnie zmontowanego filmiku przedstawiającego Lorda Vadera słuchającego piosenki znanej jako „Trolololo”, można trafić na epicką scenę bitwy pomiędzy nacierającą Armią Czerwoną a desperacko broniącymi się Finami. Fragment zainteresował mnie na tyle, iż postanowiłem zobaczyć całość. Na początku warto nadmienić, że film można spotkać w trzech wersjach. Podstawowa trwa 195 minut i taka została wyświetlona w kinach. USA otrzymało wersję skróconą (125 minut) zaś na potrzeby fińskiej telewizji historię pocięto na odcinki, które łącznie trwają 265 minut. Ja oglądałem wersję trzygodzinną, aczkolwiek zdarzyło mi się mieć dwa razy wrażenie, że w danym momencie powinna znajdować się dodatkowa scena. Historia opowiadana w „Talvisota – The Winter War” jawi się, jako typowy dramat wojenny o grupie przyjaciół trafiających na front, z których jak nietrudno się domyślić, tylko część powróci żywa. W tej materii film niczym nie zaskakuje, co nadrabia jednak z nawiązką rozmachem, grą aktorską oraz ciężką atmosferą wojny. „Talvisota” choć jest produkcją z 1989 roku, po dziś dzień jest najdroższą w historii fińskiej kinematografii. Znajdziemy w niej niesamowicie sugestywne sceny batalistyczne, którym niejednokrotnie towarzyszą nieocenzurowane sceny przemocy. Jeśli miałbym przyrównać „The Winter War” do zachodnich tytułów, to zdecydowanie wskazałbym „Szeregowca Rayana”. Nie jest to wojenna przygoda w stylu „Złota dla Zuchwałych”. Celem rozluźnienia atmosfery zawarto w filmie kilka scen humorystycznych, jednak są one niczym smutny uśmiech na twarzy wyniszczonego walką żołnierza.

Daruję sobie wymienianie nazwiska reżysera, aktorów, czy odgrywanych przez nich postaci. Te dane będziecie mogli przeczytać w zamieszczonym pod recenzją odnośniku do IMDB. Personalia bohaterów również nie są istotne – historia ma na celu pokazać beznadziejną sytuację wojsk fińskich, które mimo miażdżącej przewagi Armii Czerwonej, obroniły ojczyznę przed komunistycznym agresorem. Z punktu widzenia historii Wojna Zimowa jest jednym z ewenementów, a mimo to, zapominana jest w podręcznikach. Oglądając film, możemy także przekonać się, że w 1939 roku Finlandia była normalnym demokratycznym państwem, którego niepodległość była równie młoda, jak istnienie drugiej Rzeczpospolitej. Odkrywamy także, że charakterystyczny kształt żołnierskich hełmów, czy wykorzystanie symbolu swastyki nie oznaczało wyznawania ideologii Hitlera. Obecnie owe symbole są zakazane i kojarzone jednoznacznie z nazizmem, lecz warto pamiętać, że przed wojną, w wojsku polskim również stosowano oznaczenia przypominające kształtem swastykę. By zakończyć tę mini-lekcję historii nadmienię tylko, że współpraca Finlandii z nazistowskimi Niemcami ograniczyła się do tego, że podczas operacji Barbarossa, Finowie pozwoli sobie zająć część przygranicznych terytoriów, które swoją drogą odebrano im z nawiązką podczas radzieckiego pochodu na Berlin. Pamięć o sromotnej klęsce w Wojnie Zimowej ostudziła jednak zapędy Rosjan, dzięki czemu Finlandię ominęła okupacja komunistów. Gdyby sprawy potoczyły się inaczej, kto wie, jak wyglądałaby dziś gospodarka tego kraju.
„Talvisota – The Winter War” to bardzo dobry film, który z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim miłośnikom dramatów wojennych. Produkcja ta zrobiła na mnie duże wrażenie, zarówno pod kątem wierności historycznej, jak i gry aktorskiej. Ścieżka dźwiękowa dobrze spełnia swoją rolę – jest zimna i dołująca, niczym przebywanie pod rosyjskim ostrzałem artyleryjskim w czterdziestostopniowym mrozie. Scenarzyści bardzo dobrze posłużyli się także fragmentami obyczajowymi, przez co widz może polubić bohaterów od początku filmu i wraz z nimi, z niepokojem oczekiwać rozpoczęcia wojny. Produkcja bardzo dobrze ukazuje różnice ideologiczne i kulturowe Finlandii i ZSRR – chaotycznie nacierający na fińskie pozycje żołnierze Armii Czerwonej przypominają barbarzyńców atakujących legion rzymski, lub jeśli ktoś woli bardziej popkulturowe porównanie, atak Orków na Helmowy Jar, w „Dwóch Wieżach” Tolkiena.

Jedyne, co mnie rozczarowało, to brak jakichkolwiek nawiązań do legendarnego fińskiego strzelca wyborowego Simo Häyhä, przez Rosjan zwanego „Białą Śmiercią”. Ów żołnierz zasłynął z rekordowej ilości zestrzeleń, co uczyniło go najskuteczniejszym snajperem w historii. 505 trafień śmiertelnych z karabinu wyborowego, plus dodatkowych 200 z pistoletu maszynowego, daje wynik 707 ludzkich istnień zakończonych z ręki Simo. Jego kariera w Wojnie Zimowej zakończyła się 6 marca 1940 roku, gdy został postrzelony w szczękę. Pomimo utraty części twarzy zdołał on zastrzelić rosyjskiego żołnierza, który go ranił. Simo dożył spokojnej emerytury, jako żywa legenda Wojny Zimowej. Aż dziwne, że tej postaci zabrakło w filmie. Mimo to, szczerze polecam zapoznanie się z „Talvisota – The Winter War”. To nie tylko przykład dobrego filmu wojennego, ale i świetna okazja, do choć podstawowego zapoznania się z jednym z najważniejszych wydarzeń w historii Finlandii.

Brak komentarzy: