czwartek, 14 lutego 2008

This is my war, this is my battlefield

O panie. Wyjazdy męczą zanim się jeszcze zaczynają. Sesję mam już prawie całą z głowy i do zaliczenia pozostała jedna jedyna poprawka co swoją drogą potwierdza teorię, że sesja "na pierwszy termin" to nie sesja ;) Same czwórki, jedna trójka no i jedna nieszczęsna poprawka z filozofii równo za dwa tygodnie 28 lutego. A ja jeszcze praktycznie nic nie tknąłem bo od jakiegoś czasu intensywnie przygotowuję się do Respect the Music.
Set gotowy, wizualizacje również choć osobiście nie jestem z nich zadowolony i teraz widzę ile pracy będzie mnie kosztowało zrobienie zestawu porządnych. Pozostało więc tylko zrobić listę potrzebnych rzeczy i spakować się. W ramach przygotowań laptop przeszedł także defragmentację, porządkowanie i podwójny skan antywirusowy żeby zminimalizować prawdopodobieństwo problemów technicznych. I tak nie mogę przez to spać po nocach. Błędy ludzkie to jedno, a złośliwość sprzętu drugie. Mam jednak nadzieję, że duch w maszynie będzie mi życzliwy i zamiast przeszkadzać pomoże odnieść sukces.

W takich sytuacjach wzmożonego napięcia człowiek zaczyna filozofować i rozmyślać, co w moim przypadku kończy się zazwyczaj źle ;) Zastanawiałem się ostatnio co nas popycha by robić cokolwiek poza tym czego od nas wymaga życie codzienne, państwo i społeczeństwo. Dlaczego człowiek to istota która wyznacza sobie jakieś cele i dąży do ich wykonania oraz "dlaczego akurat o n a nie inni". Ale cóż, filozof ze mnie marny więc po prostu idę zrobić tę cholerną listę, dokończyć pakowanie i próbować spać bo najbliższe dwa dni nie pozwolą mi na spanie zbytnio. Postaram się napisać relację po powrocie, jeśli Sharp i karty pamięci (które lubią się kaszanić ostatnio ._.) nie odmówią współpracy to będzie także fotorelacja i może jakiś krótki filmik. Do przeczytania najprawdopodobniej w sobotę. Na koniec prezentuję swój ostatni wynalazek mający na celu usprawnienie raidowania w WoWie. Inżynier się we mnie obudził ^-^

Brak komentarzy: